AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
6222
BLOG

"Tygodnik Lisickiego" w jednej stajni z "Wprost"...

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 87

"Udało się nam zawrzeć porozumienie z Michałem Lisieckim i Platformą Mediową Point Group, dzięki czemu mogę już nie tylko zapowiadać, ale po prostu obiecać, że wkrótce powstanie nowy tygodnik" – napisał na stronie internetowej „Tygodnika Lisickiego” Paweł Lisicki. Niby wszystko w porządku, żeby wydawać wysokonakładowe pismo trzeba mieć albo pieniądze, albo inwestora, który te pieniądze wyłoży. Były naczelny „Uważam Rze” zdecydował się na to drugie rozwiązanie, co dziwić nie może, bo dziennikarze zarabiają całkiem przyzwoicie (w porównaniu, na przykład, z biedronkową kasjerką), ale krezusami w większości nie są i bez pomocy na kaprys założenia własnego pisma pozwolić sobie nie mogą. Problem tylko w tym, że Point Group jest wydawcą tygodnika „Wprost”, klonu „Newsweeka”, którego linię programową wszyscy znamy i „cenimy”. Jednym słowem można się spodziewać, że „Tygodnik Lisickiego” podzieli los „Uważam Rze”, który po przejęciu go przez Grzegorza Hajdarowicza też przez jakiś czas był niezależny...

„Musiałem wybrać kogoś, kto z jednej strony ma doświadczenie, dysponuje odpowiednim kapitałem, ale też, rzecz najważniejsza, rozumie specyfikę rynku mediów i wie, jakie znaczenie i jaką wartość ma niezależność redakcji. Kto będzie potrafił zapewnić silną pozycję biznesową nowej spółki, a z drugiej strony zgodzi się na to, żeby jego równoprawnym partnerem był zespół publicystów.” - pisze redaktor Lisicki w swoim oświadczeniu. Ładne słowa, ale całkowicie nierealne. Kiedy robi się coś za cudze pieniądze zawsze jest się pod presją, zawsze właściciel tych pieniędzy będzie mógł powiedzieć: „słuchaj, stary, ten tekst mi się nie podoba, nie puszczaj go” albo „tego całego Igrekowskiego publikować nie będziemy, nie podoba mi się facet, zbyt niepokorny” a redaktor naczelny będzie miał dwa wyjścia – albo się podporządkuje, albo straci robotę. Naciski ze strony właściciela (współwłaściciela) to nie jest coś, co można zignorować. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, mianowicie dlaczego Paweł Lisicki nie uczy się na własnych błędach? Przecież to dokładne powtórzenie sytuacji z „URze”, który też miał być niezależny a właściciel miał się nie wpieprzać do dziennikarskiej pracy. Jak to się skończyło wszyscy wiemy. Czy nie pora zacząć uczyć się na własnych błędach?

W dodatku współpraca z kimś, kto wydaje szmatławca pokroju „Wprost” to nie jest to, czego czytelnicy oczekują od niezależnego dziennikarza. W moim odczuciu to klasyczne zejście na psy, sprzedanie się. Ja wiem, wszyscy się sprzedajemy wykonując swoją robotę za pieniądze, z czegoś żyć przecież trzeba i kredyty spłacać. Ale, na Boga!, nie gadajmy, że pozostaniemy niezależni! Na niezależność w takiej sytuacji szans najmniejszych nie ma, trzeba będzie wykonywać polecenia tych, którzy karty (z wizerunkami królów) rozdają. Odnoszę przykre wrażenie, że nowy tygodnik powstaje tylko po to, by przejąć część czytelników „Gazecie Polskiej” i „W Sieci”, które zbyt wielki sukces osiągnęły i kością w gardle stoją władzy miłościwie nam panującej. Mam nadzieję, że się mylę i będę miał powód, by wejść pod ławę i odszczekać powyższe słowa. Szczerą i wielką nadzieję...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka