AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
1211
BLOG

Zapomniane ofiary Wołynia

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 14

ielkimi krokami zbliża się rocznica Krwawej Niedzieli, kulminacji wołyńskiej rzezi podczas której (tylko tego jednego dnia) Ukraińcy w bestialski sposób zamordowali siedemnaście tysięcy Polaków. 11 lipca 1943 roku oddziały UPA zaatakowały 99 polskich wsi w powiatach horochowskim i włodzimierskim dokonując pod hasłem „Śmierć Lachom” masakry mieszkańców. Immunitet nie objął nikogo, pod nóż poszli zarówno sędziwi staruszkowie jak i noworodki, w myśl idei oczyszczenia „Wielkiej Ukrainy” z elementu obcego narodowościowo.

 

Druże Ruban! Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 r. przedstawiciel centralnego Prowodu – dowódca UPA – “Piwnicz” “Kłym Sawur” przekazał mi tajną dyrektywę w sprawie całkowitej- powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej” – Микола Лебедь, szef służby bezpieczeństwa OUN.

 

Dyrektywę Kłyma Sawura zrealizowano co do szczegółu, polska ludność na Wołyniu została zlikwidowana niemal co do sztuki, niedobitki, które zdołały uniknąć rzezi po dziś dzień bezskutecznie proszą o pamięć dla ofiar, a minister w kancelarii Prezydenta RP prof. (historii!!!) Tomasz Nałęcz powiedział im prosto w oczy, że pomordowani na Wołyniu to była „ludność niepolska”. I trudno mieć do prof. Nałęcza pretensje, bo polityka totalnego olewania ofiary krwi jaką złożyli Polacy na wschodnich kresach Rzeczypospolitej nie jest wymysłem obecnego rezydenta Pałacu Namiestnikowskiego. Trudno jednak mieć pretensje do Bronisława Komorowskiego, który tylko realizuje politykę swoich poprzedników. Przecież nawet jego poprzednik w imię dobrych stosunków z naszym wschodnim sąsiadem traktował wołyńską rzeź jak niechciane dziecko.

 

Zapytać by należało, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego Polacy pomordowani na wschodzie są mniej ważni od tych, którzy zginęli w niemieckich obozach zagłady, w Oświęcimiu, Majdanku, Ravensbrück czy Dachau? Tak, wiem, zaraz ktoś się rzuci na mnie z pięściami, że porównuję niemieckie ludobójstwo z ukraińskim wybrykiem, że się nie godzi, że nie ta skala…

 

Ale właśnie godzi się, skala jest ta sama a eksterminacja polskiej ludności to nie był żaden wybryk ale zaplanowana akcja, wzorowana zresztą ściśle na niemieckim „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.

 

„Z dniem 1 marca 1943 r. przystępujemy do powstania zbrojnego. Jest to działanie wojskowe i jako takie skierowane jest przeciwko okupantowi. Obecny jednak okupant jest przejściowym, nie należy więc tracić sił w walce z nim. Właściwy okupant to ten, który nadchodzi [ZSRR]. Jeśli chodzi o sprawę polską, to nie jest to zagadnienie wojskowe, tylko mniejszościowe. Rozwiążemy je tak, jak Hitler sprawę żydowską. Chyba że usuną się sami.”

 

Zapytać by należało w tym momencie, dlaczego zamiast upamiętniać ofiary wołyńskiej zagłady powzięliśmy taktykę zamilczania? Dlaczego zamiast stawiać pomniki w miejscach kaźni czekamy, aż ofiary ludobójstwa znikną we mgle, zapomniane, pochowane gdzieś w przeklętej ziemi bez krzyży nagrobnych i tablic z imieniem i nazwiskiem?

 

I żeby powstrzymać głupie pytania: ja nie mam pretensji do Ukraińców, nie próbuję obwiniać synów za zbrodnie ojców. Nie oni winni pamięć pomordowanym Polakom, mają dość własnych ofiar. Ja pytam, dlaczego Państwo Polskie o nich zapomniało? Dlaczego prawda o wołyńskim ludobójstwie jest niewygodna dla wybranych w (podobno) demokratycznych wyborach władz Rzeczypospolitej? Czy naprawdę w imię dobrosąsiedzkich stosunków warto poświęcić synów własnego narodu? To może zlikwidujmy też muzeum w Oświęcimiu czy Sztutowie, zniszczmy pomniki pomordowanych przez hitlerowców i przestańmy gadać o oficerach zgładzonych w Katyniu. Sąsiedzi będą nam wdzięczni i na pewno zyskamy w ten sposób ich sympatię. Nie mylić z szacunkiem…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka