AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
823
BLOG

Urodziny towarzysza generała

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 11

6 lipca Wojciech Jaruzelski skończy dziewięćdziesiąt lat i z tej okazji Sojusz Lewicy Demokratycznej pod wodzą towarzysza przewodniczącego Leszka Millera planuje wyprawić w sejmie imprezę na jego cześć. Taką informację rzucił tygodnik „Wprost” cytując przy okazji jednego z postkomunistycznych działaczy, „dziwnym” trafem anonimowego: „Chcemy przypomnieć, w jakich okolicznościach działał generał i pokazać, że wprowadzając stan wojenny uchronił Polskę przed większym nieszczęściem”. Panie działaczu, no miej pan odwagę się podpisać pod własnymi słowami! Chyba, że kłamiesz pan całkowicie świadomie, próbując z krwawego dyktatora zrobić bohatera bez skazy i jeszcze za życia postawić go na cokole by wskazywał Polakom, niczym Lenin, świetlaną przyszłość...

Ale właściwie to czemu ja się dziwię? Przecież to nikt inny tylko sam Adam Michnik rozgrzeszył Jaruzelskiego każąc „odpieprzyć się od generała” wszystkim pragnącym rozliczyć zbrodnie stanu wojennego. Przecież to bohaterowie „Solidarności”, którym dziś środowisko związane z „Gazetą Wyborczą” przypisuje całą zasługę „obalenia komuny”, bruderszaftami w Magdalence uwiarygodnili „architektów stanu wojennego” i zdjęli z nich odium zbrodniarzy. Byli wśród nich i Michnik, i Wałęsa, i Lech Kaczyński – choć ten ostatni, żywię naiwną nadzieję, raczej przez przypadek i z obowiązku doradcy szefa „Solidarności”. Przecież to rzeczona „Gazeta Wyborcza” wpadła w histerię antylustracyjną odsądzając od czci, wiary i rozumu każdego, kto chciał wyjaśnić historyczne zaszłości i ustalić kto był kim w czasach słusznie minionych. Przecież (po raz czwarty!) to salonowe elity związane z nieboszczką Unią Demokratyczną (przemianowaną, nie wiedzieć czemu, na Unię Wolności) nazywały grzebanie w archiwach MSW „nurzaniem się w SB-eckim bagnie”, które nie przystoi ludziom na poziomie.

Leszek Miller tylko chwycił podaną rękę i wykorzystał sytuację, czemu naprawdę trudno się dziwić. Nie jest on przecież żadnym ideowym młodzikiem z „sercem po lewej stronie”, ale cynicznym komunistą, funkcjonariuszem państwa zwanego, dla żartu zapewne, Polską Ludową i w jego prywatnym interesie leży wybielenie swojego środowiska, którego towarzysz generał Jaruzelski jest symbolem. Dlatego zachowanie Millera nie powinno nikogo zaskakiwać ani dziwić. Smutne natomiast jest to, że w tę bzdurną narrację wierzy coraz więcej Polaków a tzw. elity przyjmują ją z entuzjazmem i autoryzują swoimi, wybitnymi skądinąd, nazwiskami sentymentalną podróż do PeeReLu. To oni właśnie podali rękę Millerowi i jego towarzyszom w roku '89, kiedy wyborcy strącili ich w niebyt odrzucając listę krajową w pamiętnych wyborach czwartego czerwca. To postsolidarnościowe autorytety pokroju wspomnianego już Michnika, Geremka, Kuronia i Mazowieckiego zrobiły wszystko, by PeeReL przetrwał a jego zarządcy zamiast odejść w niesławie mogli dumnie podnosić łeb.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka