AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
450
BLOG

Równość wobec prawa czy społeczny darwinizm?

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 0

Jeden rok pracy liczony jako (prawie) dwa, średnia emerytura w wysokości 3,9 tys. złotych, średnia renta przyznawana z tytułu niezdolności do pracy to 3, 5 tys. złotych a wiek emerytalny to lat pięćdziesiąt...

Nie, to nie są obietnice jednej z oderwanych od rzeczywistości partii, która snuje alternatywne wizje przyszłości pod tytułem „jak nas wybierzecie to zorganizujemy wam raj na ziemi mlekiem, miodem i gorzałką płynący, przy którym platformerska zielona wyspa to ascetyczny klasztor”. To rzeczywistość. A właściwie drobny jej fragment – to rzeczywistość górnicza, rzeczywistość ludzi obdarzonych przywilejami, które to przywileje sprawiają, że na tle innych jawią się jako kasta krezusów, feudalnych panów, którym „się należy” tylko z racji samej przynależności do uprzywilejowanej grupy. A my, drodzy moi kochani, za te przywileje płacimy – tylko w ubiegłym, 2012 roku z budżetu państwa na dopłaty do górniczych rent i emerytur przeznaczono 6,5 mld złotych (słownie: sześć i pół miliarda złotych, proszę sobie zakonotować tę kwotę). Celowo w tym wyliczeniu pomijam trzynaste pensje, premie z zysków i inne górnicze lukrecje, bo kwota obciążająca nasze kieszenie sięgnęłaby poziomu, od którego niejednemu zjadaczowi chleba mogłoby się zawrócić w głowie.

W dodatku wymienionymi przywilejami nie są obdarzenie wszyscy górnicy, nie dotyczą one już na przykład tych, którzy pracują jako tzw. „samozatrudnieni”, choć wykonują dokładnie tę samą robotę co pozostali. Jak widać kiedy w grę wchodzą profity solidarność zawodowa nie działa, że o takim socjalistycznym wymyśle jak sprawiedliwość społeczna, której pełne gęby mają związkowi działacze, nawet nie wspomnę.

Ale mnie interesuje inna rzecz – jak zawodowe przywileje (nie tylko górnicze) mają się do konstytucyjnej zasady równości wobec prawa, a w szczególności do art. 32 pkt. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który mówi: „Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.”? Jak uprzywilejowanie grup zawodowych ma się do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (Ośrodek Zamiejscowy w Krakowie) z dnia 18 maja 2000 r. (sygn. I SA/Kr 392/00) mówiący wprost, iż „zgodnie z utrwalonym orzecznictwem, zasada równości w prawie polega na tym, iż wszystkie podmioty prawa charakteryzujące się daną cechą istotną mają być traktowane równo, tj. bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących, jak i faworyzujących, co oznacza także sprawiedliwie”? Wyrok ten nie dotyczył co prawda przywilejów górniczych tylko ulg w opłacie targowej faworyzujących mieszkańców gminy w stosunku do pozostałych handlujących, ale przecież sedno sprawy jest dokładnie takie samo.

Jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy, na który mało kto zwraca uwagę. Otóż jeżeli państwo faworyzuje jakąś grupę społeczną czy zawodową (a emerytalne przywileje górników to właśnie faworyzowanie przez państwo i to na mocy ustawy) to automatycznie dyskryminuje pozostałe dzieląc ludzi na „lepszych” i „gorszych”. Do grona tych pierwszych mają szansę załapać się ci, którzy potrafią siłą wymusić ustępstwa, którzy są w stanie zastraszyć rząd i zmusić go, by traktował ich lepiej od reszty społeczeństwa. Górnikom się to udało, Donald Tusk już zapowiedział, że żadnej zmiany w ich emeryturach nie będzie. Powiedział to ze strachu przed związkowcami, którzy – w odróżnieniu od nauczycieli, pielęgniarek czy, dajmy na to, sprzątaczek albo kasjerek z „Biedronki” - w razie nie spełnienia ich żądań są w stanie zorganizować w stolicy totalną rozpierduchę z płonącymi oponami i nisko latającymi mutrami. Idealny przykład społecznego darwinizmu: silniejszy wygrywa a słabszy niech zdycha. Jest to klasyczne chowanie głowy w piasek, charakterystyczne nie tylko dla rządu Donalda Tuska, ale dla wszystkich ekip, które sprawowały władzę w Polsce po roku '89, zbyt słabych by walnąć pięścią w stół i, wzorem Margaret Thatcher, raz na zawsze zrobić porządek z żerującymi na państwie (a więc na podatnikach) uprzywilejowanymi grupami zawodowymi.

P.S.: Donald Tusk nie zamierza nic zrobić, mimo że Komisja Europejska domaga się od polskiego rządu urealnienia planu dochodzenia do 3% deficytu budżetowego (co min. Rostowski obiecał w roku ubiegłym twierdząc, że nie będzie żadnym problemem). Jednym z punktów, jakie rzeczona komisja przedstawiła jest reforma KRUS i właśnie emerytur górniczych. No, ale członkowie KE raczej nie przywloką pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów opon i nie będą rzucać w okna gabinetu Słońca Peru (lekko jakby przygasającego) mutrami. A szkoda...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka